Wilki ujarzmione, CUK Anioły Toruń liderem!

1 rok temu | 11.11.2023, 19:59
Wilki ujarzmione, CUK Anioły Toruń liderem!

Lepszego prezentu urodzinowego od swoich graczy nie mógł dostać trener CUK Aniołów, Krzysztof Stelmach. Torunianie po zwycięstwie nad Bejenka Budownictwo LUKS Wilkami Wilczyn 3:1 (w setach 21:25, 25:23, 25:21, 25:23) wrócili na fotel lidera II ligi.

To był mecz, na który toruńscy fani siatkówki czekali od dłuższego czasu. Skąd ten wniosek? Wystarczyło spojrzeć na, wypełnione po brzegi, trybuny hali Szkoły Podstawowej Nr 28. Kibice CUK Aniołów zajmowali każdą wolną przestrzeń, udostępniono dla nich nawet sektor VIP, a ci, którzy nie znaleźli dostępnych krzesełek, siadali na schodach.

Wszyscy zaś, niezależnie od zajmowanego miejsca, wstali, by przed spotkaniem na szczycie zaśpiewać Mazurka Dąbrowskiego dla uczczenia 105. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości.

Podniosły nastrój sobotniego hitu w Toruniu szczególnie mocno udzielił się gościom. Zespół Wilków Wilczyn nacierał na gospodarzy z ogromną determinacją, kolejne ataki zawodników trenera Michała Muszyńskiego były nie tylko skuteczne, ale aż iskrzące się od mocy. Torunianie nie znajdowali sposobu na grę napędzonych Wilków - kiedy po nieudanej kiwce Rafała Pawlaka przewaga przyjezdnych urosła do 7 "oczek" (11:18), miny w anielskim obozie były nietęgie. Gospodarze, głównie za sprawą wzmocnienia bloku, a także dzięki błędom gości zniwelowali znaczną część strat (21:23), ale ostatecznie musieli uznać wyższość piekielnie zmotywowanych siatkarzy Wilków. 

"Dawaj, dawaj!" - zza boiska w stronę Rafała Pawlaka krzyczał kontuzjowany Łuksza Kalinowski. Apel przyjmującego CUK Aniołów ewidentnie pomógł, bo Pawlak był w drugim secie nie do zatrzymania. Zaciśnięta pięść i zacięty wyraz twarzy, skierowanej do toruńskiej publiczności po kolejnych udanych atakach – tak, ten obraz najlepiej opisuje pierwszą część drugiej partii spotkania na szczycie z Wilkami.

Gospodarze po asie serwisowym Pawlaka wyszli na bezpieczną przewagę (16:10), po czym… coś w ich grze zacięło się. Wilki poprawiły przyjęcie, a do tego uszczelniły blok i gra zaczęła się od początku (22:22). W końcówce drugiego seta, ku wielkiej uldze publiczności, torunianie popełnili mniej błędów, a do tego mieli w swoim składzie niezawodnego Rafała Pawlaka oraz pewnie atakującego Sławomira Stolca.

W trzecim secie wydawało się, że Wilki na dobre straciły początkowy impet, o czym świadczyło sporo błędów po ich stronie, dzięki którym CUK Anioły wyszły na pięciopunktowe prowadzenie (9:4). W toku trzeciej części goście jednak konsekwentnie odrabiali straty, a gdy Rafał Pawlak został zablokowany, przewaga CUK Aniołów stopniała do zaledwie punktu (16:15). Cichym bohaterem gospodarzy w tej partii był, wprowadzony na plac gry, Bartosz Grzona, który nie tylko dobrze przyjmował, ale i popisał się asem serwisowym w ważnym momencie (20:17). Wilki jednak znowu próbowały dojść do głosu, lecz po dwóch autowych atakach, końcowe zwycięstwo zaczęło przechylać się w stronę torunian.

Początek czwartego seta należał do gości, którzy imponowali zwłaszcza grą w obronie, czego nie można było powiedzieć o defensywie i asekuracji wśród torunian. O to zresztą głośne pretensje do swoich graczy miał trener Krzysztof Stelmach. Kiedy CUK Anioły poprawiły grę blokiem, a do tego Isbel Mesa niezwykle skuteczną zagrywką dał wyraźny impuls swoim kolegom, wahadło końcowego zwycięstwa zaczęło przechylać się w stronę gospodarzy (19:15).

Wilki jednak znowu pokazały siatkarskie kły, a toruńskich fanów kolejny raz w sobotni wieczór uderzyły fale gorąca (22:21). Przełamanie przyszło po skutecznej próbie z prawej strony Rafała Pawlaka, zaś po autowym ataku gości stało się jasne, że CUK Anioły wskoczą na pozycję lidera rozgrywek II ligi.

- Pierwszy set nie poszedł po naszej myśli, bo popełniliśmy w nim zbyt dużo błędów. Na drugą część wyszliśmy z założeniem, żeby dać Wilkom pograć i przede wszystkim nie robić błędów na zagrywce, co sprawdziło się. Czy byłem dziś "cichym bohaterem" spotkania? Miło to słyszeć. Na pewno zostałem wrzucony na głęboką wodę, bo w ostatnim czasie zmagałem się z bólem pleców, ale trzeba było zacisnąć zęby i myślę, że podołałem swoim zadaniom - po spotkaniu przyznał Bartosz Grzona.

Za MVP meczu na szczycie uznano Łukasza Sternika, który tym samym odebrał nagrodę od sponsora meczu, Kancelarii Prawno-Podatkowej FOCUS.

Udostępnij
 
26100360